Sunday, May 2, 2010

Cool Kids of Death - Butelki z Bezyna i Kamienie






Butelki z Bezyna i Kamienie


Hej czlowieku w pierwszym rzedzie
Panie decydencie z agencji reklamowej
Hej panie menadzerze z MTV prezenterze
Slynna dziennikarko

Mamy butelki z benzyna i kamienie wymierzone w ciebie!
wymierzone w Ciebie!

Hej panie redaktorze
Modny aktorze na zywo i kolorze
Hej panie dygnitarzu
poeto piosenkarzu w domu na oltarzu

Mamy butelki z benzyna i kamienie wymierzone w ciebie!
wymierzone w Ciebie!

Hej czlowieku w pierwszym rzedzie
Panie decydencie z agencji reklamowej
Hej panie menadzerze z MTV prezenterze
Slynna dziennikarko

Hej panie redaktorze
Modny aktorze na zywo i kolorze
Hej panie dygnitarzu
poeto piosenkarzu w domu na oltarzu

Mamy butelki z benzyna i kamienie wymierzone w ciebie!
wymierzone w Ciebie!

Butelki z benzyna i kamienie






Bottles with petrol and rocks


Hey, you in the first row,
Mr Decision Maker from the advertisement agency,
Hey, Mr Manager, from MTV presenter,
Famous journalist,

We have bottles with petrol and rocks, aimed at you!
Aimed at you!

Hey, Mr Editor,
Trendy Actor, live and in colour,
Hey Mr Official,
Poet, singer, at home at the altar,

We have bottles filled with petrol and rocks, aimed at you!
Aimed at you!

Hey, you in the first row,
Mr Decision Maker from the advertisement agency,
Hey, Mr Manager, from MTV presenter,
Famous journalist,

We have bottles with petrol and rocks, aimed at you!
Aimed at you!

Hey, Mr Editor,
Trendy Actor, live and in colour,
Hey Mr Official,
Poet, singer, at home at the altar,

We have bottles filled with petrol and rocks, aimed at you!
Aimed at you!

We have bottles filled with petrol and rocks, aimed at you!







Bouteilles remplies d'essence et de pierres


Hé toi au premier rang,
Monsieur décisionnaire de l'agence de pub
Hé Monsieur Manager, présentateur pour MTV
Journaliste connu,

On a des bouteilles remplies d'essence et de pierres, pointées vers toi!
Pointées vers toi!

Hé Monsieur Editeur,
Acteur à la mode, en direct et en couleur,
Hé Monsieur le haut dignitaire
Poète chanteur à la maison devant l'autel,

On a des bouteilles remplies d'essence et de pierres, pointées vers toi!
Pointées vers toi!

Hé toi au premier rang,
Monsieur décisionnaire de l'agence de pub
Hé Monsieur Manager, présentateur pour MTV
Journaliste connu,

On a des bouteilles remplies d'essence et de pierres, pointées vers toi!
Pointées vers toi!

Hé Monsieur Editeur,
Acteur à la mode, en direct et en couleur,
Hé Monsieur le haut dignitaire
Poète chanteur à la maison devant l'autel,

On a des bouteilles remplies d'essence et de pierres, pointées vers toi!
Pointées vers toi!


Sunday, August 9, 2009

Kaliber 44 - Konfrontacje / Confrontations / Confrontations






Konfrontacje

Garbaty anioł zszedł na ziemię
Powiedział nigdzie stąd nie pójdziecie to więzienie
Choć wierzeń macie zatrzęsienie
Jesteście sami jak swoi na antenie
Od dwóch tysięcy lat porządkujecie świat
Według zasad, w trybie których jest do góry tasak
Przez kraj długi i szeroki
Płyną marzeń potoki
Jak przeżyć życie bez większych obrażeń
Powiedzcie mi ile jeszcze dni minie
Zanim zobaczycie, że świat i wy ginie
Może zobaczycie, a może nie
Przecież jesteście zamknięci jak kupa w klozecie
Jak to? Za dużo rzeczy tu przechodzi gładko
Coś mi się wydaje, że się rozbrykało stadko
Zrobię tu porządki rozwieje wasze mrzonki
Jesteści tak potrzebni jak ziemniaczane stonki
A co to kurwa powiedział ktoś z tłumu
Czy ty przypadkiem nie zgubiłeś rozumu?
Gdzieś po drodze lecąc tu na jednej nodze,
By pleść bzdury, robić miny jak kosze z wikliny
My wszyscy jesteśmy z tej samej gliny
Popełniamy błędy, bo życie ma zakręty, to jest logiczne
Długie jak drzewo genealogiczne
Naszej rasy, ty trafiłeś w takie czasy
Życie to twardy orzech, każdy orze jak może
A ty bum pierdu, to mój Boże
I masz pretensje i wyrzuty, ty durny łbie zakuty
Jesteś tak potrzebny jak kotu buty
Garbaty anioł na to skończ pierdolić tato
To ty jesteś matoł jak nie to udowodnij
Powiedz mi tak żeby wszyscy byli zgodni
Co wy tu robicie odkąd powstało życie
Zaległacisza wręcz grobowa
Nie powiedział nikt ni słowa
Pomyślałem - o to szansa wyjątkowa
Wychyliłem się i uderzyłem tak!
A ja wiem, ja wiem co my tu robimy,
Po co na ten, na ten świat przychodzimy
Jeśli oczy otwierasz szeroko pytasz czemu, spoko powiem ci
Więc nadstaw dobrze uszy,
W ciszy nikt się nie poruszy,
Nie zaszeleści, nie zaszepta
Nikt nawet w miejscu nie zadrepta
Wszyscy czekali, oczy we mnie wlepiali
Doleciał mnie pomruk aprobaty z oddali
Pomyślałem - tak, tak - to jest ta chwila
Teraz moje ego zajebiście bardzo gila sytuacja,
W której jestem centrum jak atrakcja
Turystyczna, ściśle jak akademia ekonomiczna myślę
Czasem się przyśni komu wydaje się, że
Oto poznał kolesia, który wszystko wie
Tysiąc uwag skierowanych we mnie
Ich oczekiwania spełnię
Obronię tezy, jak Himen Eternię
Nie jestem idiotą, by mówić jestem tutaj po to,
Otwieram usta i niech płynie czyste złoto
Nagle wiatr moim oknem skrzypnął
Ja się obudziłem, a garbaty anioł zniknął





Confrontations

A humpbacked angel came down on earth
He said, you’re going nowhere, this is a prison
Although you have dozens of beliefs
You’re all “home alone” on the telly
Since 2000 years you keep the world in order
According to the rules, in which you keep the knife sharp
The rivers of dreams
Flow through the wide country
How to go through life without a scratch
Tell me, how many days have to pass
Before you’ll see that the world and you are dying
Maybe you will and maybe you won’t
Because you’re trapped like a poo in a can
How come? Too many things pass without a fuss
It seems to me that there is too much fun here
I’ll put thigs back in order and blow your fantasies away
You’re as necessary here as potato beetles
What the fuck? Says someone in the crowd
Have you completely lost your mind?
On the way here, running like a mad man,
To talk rubbish, and make stupid faces
We’re all cast in the same mould,
We make mistakes, ‘cos life has turns, its logical
And long as the family tree
Of our race, you came across such times
Life is tough, people do what they can
And you boom, kaboom, Oh my God
And you have claims and reproaches, you foolish blockhead
You’re as necessary as boots for puss
The humpbacked angel replies: cut the bullshit daddy
You are the dumbass, if not - proove it
Do it so everyone will agree
What do you do here since life was created
Suddenly everyone went dead quiet
No one said a word
I thought – here’s an exceptional chance
I stepped forward, and I begin like that
I know I know what we do here
What are we coming to this world for
If you open eyes wide, asking why, cool I’ll tel you
So listen very carefuly
In the silence no one will make a move
Not a rustle, not a whisper
No one will even stamp about
Everyone is wating, staring at me
I heard a murmur of approval in the distance
I thought – yes, yes – this is tha moment
Now my ego, brilliant, very cool situation
In the center of which I am like a turist attraction
Strictly, I’m thinking like an school of economics
Sometimes someone dreams that he thinks
That he just met a dude who knows it all
Thousand comments aimed at me
I’ll go beyond their expectations
I’ll defend the thesis like He-Man Eternia
I’m not an idiot to say I’m here for
I open my mouth, so the pure gold will flow
Suddenly wind opened my window
I woke up and the humpbacked angel vanished






Confrontations

Un ange bossu est descendu sur terre
Il a dit: vous n’allez nulle part, c’est une prison
Malgré vos si nombreuses croyances
Vous êtes complètement seuls
Depuis 2000 ans, vous mettez les choses en ordre
Selon les règles, la hache de guerre est toujours levée
A travers le grand et vaste pays,
Coulent les rivières des songes
Comment traverser la vie sans se blesser
Dites-moi combien de jours doivent passer
Avant que vous compreniez que le monde et vous êtes mourants
Peut-être que vous comprendrez, peut-être que non
Parce que vous êtes coincés comme une crotte dans les cabinets
Et pourquoi? Trop de choses ici se passent en douce
Il me semble qu’on s’amuse un peu trop par ici
Je vais faire le ménage, et vous débarrasser de vos rêveries
Vous êtes aussi utiles ici qu’un insecte »
« Qu’est ce que c’est que ce bordel, dit quelqu’un dans la foule
Vous avez perdu la tête ou quoi?
Pour arriver ici à toute vitesse,
Raconter n’importe quoi et faire des grimaces?
On est tous faits du même bois
On fait tous des erreurs dans la vie, c’est logique
Aussi long que l’arbre généalogique
De notre race, tu atteins de tels moments
La vie est dure, chacun fait ce qu’il peut
Et toi boom, kaboom, Oh mon Dieu
Et tu as des prétentions et des reproches, espèce de crétin
Tu es aussi nécessaire que des bottes à un chat »
« L’ange bossu répondit: Arrête tes conneries papa
C’est toi l’imbécile, sinon prouve-le
Dis-le moi, qu’on soit tous d’accord
Qu’est ce que vous avez fait là depuis que la vie a été créée »
Tout à coup, le silence se fit
Tout le monde se tût
Et là, je me dis que c’est ma chance
Je m’avance et commence comme ça:
« Je sais ce qu’on fait ici
Pourquoi on est là dans ce monde
Si vous ouvrez grand les yeux et demandez: Pourquoi ? Cool, je vous le dirai
Ecoutez attentivement »
Dans le silence, personne ne bouge
Pas de bruissement, pas de chuchotement
Personne ne trépigne
Tout le monde attendait, les yeux rivés sur moi
Je percevais un murmure d’approbation
Je pensais: oui, oui c’est LE moment
Et là, mon ego, la classe, dans cette situation trop cool
Je suis le centre, comme une attraction touristique
Je pense mathétiquement comme l’école d’économie
Parfois on rêve qu’on pense
Qu’on vient de rencontrer le gars qui sait tout
Des milliers de voix s’adressent à moi
Je dépasserai leurs attentes
Je défendrai l’idée comme Musclor défend Eternia
Je ne suis pas un idiot, je suis là pour parler
J’ouvre la bouche afin de laisser l’or pur s’écouler
Tout à coup, le vent ouvre la fenêtre
Je me réveille et l’ange bossu a disparu

Thursday, August 6, 2009

Republika - Biala flaga / White flag / Drapeau blanc





Biała flaga

Gdzie oni są
Gdzie wszyscy moi przyjaciele
Zabrakło ich
Choć zawsze było ich niewielu

Schowali się
Po różnych mrocznych instytucjach
Pożarła ich
Galopująca prostytucja

Gdzie są moi przyjaciele
Bojownicy z tamtych lat
Zawsze było ich niewielu
Teraz jestem sam

Co to za pan
Tak kulturalnie opowiada
Jak się stara ładnie siedzieć i wysławiać
Ach co za ton co za ukłon
Co za wiara w każdym zdaniu
I jakie mądre przekonania

Gdzie są moi przyjaciele
Bojownicy z tamtych lat
Zawsze było ich niewielu
Teraz jestem sam

Oto są oto wszyscy są
Przyjaciele moi z wielu stron
Co za pochód co za piękny krok
Maszerują ramię w ramię wprost
I w bamboszach, w garniturach
Z pidżamami pod pachami
Z posadami, podatkami i z białymi chorągwiami
Idą tłumy ich tłumy ich
Tłumy ich tłumy ich
Tłumy ich tłumy ich
Tłumy ich...

Gdzie oni są
Gdzie oni są
Zabrakło ich
Zabrakło ich

Gdzie oni są





White flag

Where are they?
Where are all the friends of mine?
They’re missing
Though there was never too many of them

They hid themselves
Among all the dark institutions
They were swallowed
By the galloping prostitution

Where are my friends
The fighters of old times
There was never too many of them
I’m alone now

Who is this man
Telling stories so eloquently
Trying to sit straight and express himself so nicely
Oh what a tone, what a bow
And his strength in every sentence
Such smart beliefs

Where are my friends
The fighters of old times
There was never too many of them
I’m alone now

Here they are, here they all are
All my friends from everywhere
What a parade, what a pretty walk
They are marching side by side straight ahead
In the slippers, in the suits
With pajamas in their hands
With their jobs, taxes along with their white flags
There are dozens of them coming
Dozens of them, dozens of them
Dozens of them, dozens of them
Dozens of them…

Where are they?
Where are they?
They’re missing
They’re missing





Drapeau Blanc

Où sont-ils?
Où sont mes amis?
Ils manquent à l'appel
Mais ils n'ont jamais été nombreux

Ils se sont cachés
Dans toutes les institutions les plus sombres
Ils ont été dévorés
Par la prostitution galopante

Où sont mes amis?
Les combattants des temps passés
Ils n'ont jamais été nombreux
Maintenant, je suis seul

Qui est cet homme
Racontant des histoires de façon si cultivée
Faisant l'effort de s'asseoir et de parler si joliement
Oh quel ton, quelle révérence
Quelle force à chaque parole
Et quelles sages croyances

Où sont mes amis?
Les combattants des temps passés
Ils n'ont jamais été nombreux
Maintenant, je suis seul

Les voici, ils sont tous là
Mes amis venus de partout
Quel cortège, quelle démarche!
Ils marchent droit, côte à côte
Portant chaussons et costumes
Un pyjama sous le bras
Avec leurs emplois, leurs impôts et leur drapeau blanc
Ils sont des foules entières
Des foules entières

Où sont-ils?
Ils manquent à l'appel


Wednesday, August 5, 2009

Kult - Knajpa Mordercow / The Pub of Murderers / Le bistro des meurtriers





Knajpa morderców

Nie szukaj drogi, znajdziesz ja w sercu...
Smutna jest knajpa bylych morderców.
Niech Cie nie trwoza, gdy do niej wkroczysz,
Plonace w mroku morderców oczy.

Niewazny grozny grymas na gebie,
Mordercy maja serca golebie.
Band, armii, gangów i czarnych sotni,
Wczoraj - rycerze, dzis - bezrobotni.

Pustka i chlodem wieje po katach,
Stary morderca z baru szklo sprzata,
Szafa wygrywa rzewne kawalki,
Siedza mordercy, lamia zapalki.

Czasem twarz obca mignie - i znika,
Zaraz sie dzwignie ktos od stolika,
Wróci nazajutrz z mina nijaka,
Bluznie na zycie, postawi flakon.

Kazdy do niego zaraz sie tloczy,
Wkrag nad szklankami blyskaja oczy
I zaraz kazdy lepiej sie czuje:
Jeszcze morderców ktos potrzebuje!

Moze nareszcie któregos ranka
Znowu sie zacznie wielka kocanka
I wróca chwile godne zazdrosci,
Znów placic beda za przyjemnosci.

Znów w dloni, zamiast plaskiej butelki,
Znany ksztalt kolby od parabelki.
A w koncu palca wibruje skrycie,
Jak laskotanie: tu smierc, tu zycie...


Wracajcie, slodkie chwaly godziny,
Slawne gonitwy i strzelaniny.
Tak tylko mozna znowu byc mlodym -
Zabic - i z duma czekac nagrody.

W knajpie morderców gryziemy palce,
Zadze nas drecza i sny o walce.
Ale któz dzisiaj mordercom ufa? -
Wiec srebrne kule spia w czarnych lufach.

Zmazujac barwy lasom i polom
Mknie balon nocy z knajpy gondola.
Kiedys tak jasno, a dzis tak ciemno -
Wroga nie widze, wroga przede mna.

Rwie leb od tortur alkoholowych,
Lecz wsród porcelan i rur niklowych
Czlowiek sie znowu czuje pólbogiem,
Bo oto stoi twarza w twarz z wrogiem.

Kula jak srebrna zmija wyskoczy,
W lustrze nad kranem zagasna oczy,
Ciala morderców skry potu zrosza,
Gdy milczac cialo za drzwi wynosza...

Gdy bije pólnoc!




The Pub of Murderers

Don’t look for a path, you’ll find it in heart…
Sad is the Pub of ex murderers.
Do not feel fear, when walk in,
Of eyes of the murderers glowing in the dark.

Don’t mind their fearsome faces,
Murderers are good hearted.
Mob, armies, gangs and black hundredists,
Yesterday – Knights, today – unemployed.

Emptiness and chill are roaming around,
An old murderer cleans glass from the counter,
Jukebox plays doleful hits,
The murderers are sitting, breaking the matches.

Sometimes a strange face will pop up and vanish,
Soon someone stands up from the table,
To come back tomorrow with indistinct face,
To curse the life and buy a round.

Right away they start crowding around him,
The eyes start shining over the pint glasses,
Already everyone starts to feel better:
Murderers are still needed!

Maybe finally some morning,
The whole game will start again.
Those envious moments will come back,
They will pay for their pleasures yet again.

Again in the hand, instead of a hip flask,
the Well known stock shape of a Luger Pistol.
At the tip of the finger, secretly vibrating,
Tingling sensation: either life or death…

Come back, sweet moments of glory,
Famous shootings and chases.
Only this way you can be young again –
To kill – and proudly wait for the reward.

In the Pub of murderers we’re biting our nails,
Our lust and dreams of fights torment us.
But who trusts the murderers nowadays? –
Thus silver bullets sleep in black barrels.

Wiping off colours of fields and forests,
In a basket, the balloon of the night rushes out from the Pub.
Once so bright, and today so dark –
I don’t see the enemy; the enemy before me.

The head is torn from the alcohol tortures,
But among the porcelains and nickel barrels
One feels like half god once again,
Because he’s standing face to face with the enemy.

The bullet like silver viper bites hard,
The eyes will fade out in the mirror over the sink,
The murderer bodies will cover with sweat,
When they will silently carry the corpse out through the door…

When midnight strikes!


Le bistro des meurtriers

Ne cherche pas un chemin, tu le trouveras dans ton cœur...
Bien triste est le bistro des ex meurtriers.
Quand tu y entreras, ne crains pas
Leurs yeux brillants dans le noir.

Ne fais pas attention à leurs airs redoutables,
Les meurtriers ont bon cœur.
Mafias, armées, gangs et Centuries noires,
Hier - chevaliers, aujourd'hui - chômeurs.

Le froid et le vide soufflent dans les coins.
Un vieux meurtrier nettoie les verres derrière le comptoir.
Le jukebox joue de vieux tubes lugubres.
Les meurtriers sont assis et cassent des allumettes.

Parfois un visage inconnu apparait, pour disparaitre aussitôt.
Sur le coup, quelqu'un se lève de la table
Et reviens le jour suivant, le visage neutre,
Pour maudire l'existence et payer sa tournée.

Aussitôt, tout le monde se rassemble autour de lui,
Les yeux commencent à briller au dessus des verres.
Puis tout le monde se sent mieux:
Les meurtriers sont encore demandés!

Peut-être enfin, un matin,
Le grand jeu pourra recommencer.
Enfin reviendront les moments dignes d'envie,
Et les plaisirs qu'ils pourront s'offrir.

Et dans la main, au lieu d'une flasque,
La crosse familière d'un pistolet Luger.
Au bout du doigt, un frémissement sourd,
Un picotement: soit la vie, soit la mort...

Revenez, douces heures de gloire,
Fusillades et poursuites célèbres.
C'est le seul moyen de garder sa jeunesse-
Tuer - et attendre fièrement la récompense.

Dans le bistro des meurtriers, on se ronge les ongles,
Nos passions et rêves de bataille nous torturent.
Mais qui fait encore confiance aux meurtriers de nos jours?
Les balles d'argent dorment donc dans les canons noirs.

Effaçant les couleurs des champs et des forêts,
Le ballon de la nuit dans sa nacelle s'éloigne du bistro.
Autrefois si brillant, aujourd'hui si sombre,
Je ne vois pas l'ennemi; l'ennemi qui me fait face.

Les tortures de l'alcool défoncent les têtes,
Mais, au milieu de la porcelaine et des canons de nickel
On redevient un demi-dieu,
Parce qu'on se tient face à face avec l'ennemi.

Comme une vipère d'argent, la balle va surgir,
Dans le miroir, au dessus du robinet, les yeux vont s'éteindre,
Des auréoles de sueur couvriront les corps des meurtriers,
Passant silencieusement la porte avec le cadavre...

Quand minuit sonne!

(pour Fred...)

Tuesday, August 4, 2009

Marek Grechuta - Serce / Heart / Cœur




Serce

Za smutek mój, a pani wdzięk
ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii.
I lekkomyślnie dałem słowo,
że kwiat ich kwitnie księżycowo, a liście mrą srebrzyście.
Pani zdziwiona mówi: "Cóż, to przecież bukiet zwykłych róż."
Tak, rzeczywiście. Więc cóż Ci dam?


Dam Ci srece szczerozłote.
Dam konika cukrowego.
Weź to serce, wyjdź na drogę.
I nie pytaj sie "Dlaczego?"
Weź to serce, wyjdź na drogę.
I nie pytaj sie "Dlaczego?"


Stara baba za staraganem wyrzuciła wielki kosz.
Popatrz jak na złota drogę
twój cukrowy konik skoczył.
Popatrz jak na złotą drogę
twój cukrowy konik skoczył.


Za smutek mój, a pani wdzięk
ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii
A pani? Cóż, nie chce tych róż.
Że takie brzydkie, że czerwone i że z kolcami
Więc cóż Ci dam?


Dam pierścionek z koralikiem.
Ten niebieski jak twe oczy.
Popatrz jak na złotą drogę
twój cukrowy konik skoczył.
Popatrz jak na złotą drogę
twój cukrowy konik skoczył.
Dam Ci srece szczerozłote.
Dam konika cukrowego
Weź to serce, wyjdź na drogę.
I nie pytaj sie "Dlaczego?"
Weź to serce, wyjdź na drogę.
I nie pytaj sie "Dlaczego?"








Heart


For my sadness, and your charm,
I offered you a bunch of red roses.
And carelessly gave my word,
That they bloom like moon, and their leafs die in silver.
Surprised Lady says: “Well, it’s just a bunch of ordinary roses.”
Ah, yes, of course. So, what will I give you?


I’ll give you a heart of gold,
A pony made of sugar,
Take the heart and go out on the street,
And don’t ask “Why?”
Take the heart and go out on the street,
And don’t ask “Why?”


An old woman behind the stall, threw away a big basket,
Look how the pony made of sugar,
jumped on the golden road.
Look how the pony made of sugar,
jumped on the golden road.


For my sadness, and your charm,
I offered you a bunch of red roses.
And you? Well, you don’t want the roses.
Because their ugly, red, and with spikes.
So, what will I give you?


I’ll give you a ring with a marble.
The one as blue as your eyes.
Look how the pony made of sugar,
jumped on the golden road.
Look how the pony made of sugar,
jumped on the golden road.
I’ll give you a heart of gold,
A pony made of sugar,
Take the heart and go out on the street,
And don’t ask “Why?”
Take the heart and go out on the street,
And don’t ask “Why?”






Cœur


Pour ma tristesse et pour votre grâce
Je vous ai offert un bouquet de roses rouges
En promettant imprudemment
Qu'elles fleurissaient comme la lune, et que leurs feuilles succombaient argentées
La jeune femme, étonnée, répond: "Mais Ce n'est qu'un bouquet de roses ordinaires"
Oui bien sûr. Qu'est ce que je peux t'offrir alors?


Je t'offrirai un coeur d'or pur
Un poulain fait de sucre
Prends le coeur et sors sur le route
Et ne demande pas pourquoi
Prends le coeur et sors sur le route
Et ne demande pas "pourquoi"


Une vieille femme derrière son étal jeta un grand panier
Regarde comme ton poulain de sucre
saute sur le route d'or
Regarde comme ton poulain de sucre
saute sur le route d'or


Pour ma tristesse et pour votre grâce
Je vous ai offert un bouquet de roses rouges
Et la jeune femme? Elle ne veut pas des roses
Parce qu'elles sont laides, rouges et épineuses
Qu'est ce que je peux t'offrir alors?


Je t'offrirai une bague avec une pierre
Aussi bleue que tes yeux
Regarde comme ton poulain de sucre
saute sur le route d'or
Regarde comme ton poulain de sucre
saute sur le route d'or
Prends le coeur et sors sur le route
Et ne demande pas pourquoi
Prends le coeur et sors sur le route
Et ne demande pas "pourquoi"


Republika - Śmierć w bikini / Death in bikini/ La Mort en bikini






Śmierć w bikini

Na plaży jesteś ze mną pani
już nic nie zdoła mnie ocalić
twój zapach chce
twój zapach chce
bym objął cię leciutko w talii

idziemy dalej a w oddali
twój wzrok odbija się od fali
twój jeden szept
twój jeden szept
i nic nie zdoła mnie ocalić
o pani chciej...

o pani chciej...
o pani chciej...

o pani chciej...
o pani chciej...

w bikini idziesz do mnie pani
na piasku nie zostawiasz śladów
nie mogę wstać
nie mogę wstać
więc leżę patrrząc na twe ciało

rozbierasz mnie leciutko pani
umieram prawie rozebrany
z ust płynie mi
strumyczek krwi
w bikini jesteś więc ubrana
w bikini smierć...

w bikini, w bikini, w bikini, w bikini
śmierć... śmierć

oddaję ci swą szyję pani
ma krew zabarwi oceany
więc całuj mnie i ciągle całuj
całuj... całuj...

I jeszcze tylko pozwól pani
nie wcale nie chcę cię obnażyć
tak boję się
tak boję się
że bez bikini gdzieś przepadniesz

więc pozwól mi się dotknąć pani
tak chociaż lekko przez ubranie
ten jeden raz
ten jeden raz
chcę wiedzieć jak są zimne gwiazdy
w bikini śmierć...

w bikini, w bikini, w bikini, w bikini
śmierć... śmierć

chcę wiedzieć jak są zimne gwiazdy...
gwiazdy...





Death in bikini

You’re with me on the beach my Lady
Nothing will save me now
Your scent demands
Your scent demands
That I lightly hug your waist

We’re going further and in the distance
Your gaze reflects from a wave
Your one whisper
Your one whisper
And nothing will save me now
My Lady please desire…

My Lady please desire…
My Lady please desire…

My Lady please desire…
My Lady please desire…

You’re coming to me in bikini my Lady
You leave no footprints on the sand
I can’t stand up
I can’t stand up
I’m lying then, just looking at your body

You're undressing me lightly my Lady
I’m dying almost naked
A little stream of blood
Is flowing from my mouth
You’re wearing your bikini
Death in bikini…

In bikini, in bikini, etc...
Death… Death

I’m giving you my neck my Lady
My blood will colour the oceans
So kiss me, kiss me all the time
Kiss me... kiss me...

And just allow me my Lady
No, i dont really want to undress you
Yes I am scared
Yes I am scared
That you will vanish somewhere without the bikini

So let me touch you my Lady
Just a little bit, through your clothes
Just this once
Just this once
I want to know how are the cold stars
Death in bikini...

In bikini, in bikini, etc...
Death... Death

I want to know how are the cold stars...
Stars...






La Mort en bikini

Vous êtes avec moi sur la plage
Plus rien ne me sauvera maintenant
Votre parfum demande
Votre parfum demande
Que j'enlace délicatement votre taille

Nous nous éloignons, et de loin
ton regard se reflète dans les vagues
Un soupir de toi
Un soupir de toi
Plus rien ne pourra me sauver maintenant
Je vous en prie, désirez...
Je vous en prie, désirez...

Vous marchez vers moi en bikini
Vous ne laissez pas de trace dans le sable
Je ne peux pas me relever
Je ne peux pas me relever
Donc je reste allongé, à regarder ton corps

Vous me déshabillez délicatement
Je meurs, à moitié nu
De ma bouche s'écoule
Un léger filet de sang
Tu portes un bikini
La Mort en bikini...

En bikini, en bikini...
La Mort, la Mort...

Je vous offre ma nuque
Mon sang donnera sa couleur aux océans
Embrasse-moi, embrasse-moi sans cesse
Embrasse-moi, embrasse-moi

Permettez-moi encore
Non, je ne veux pas vraiment vous déshabiller
Oui j'ai peur
Oui j'ai peur
Que tu disparaisses ailleurs sans ton bikini

Laissez-moi vous toucher
Juste un peu, à travers les vêtements
Juste une fois
Juste une fois
Je veux connaitre les froides étoiles
La Mort en bikini.

En bikini, en bikini...
La Mort, la Mort...

Monday, August 3, 2009

Raz Dwa Trzy - Nikt nikogo (I tak warto żyć) / It’s worth to live anyway / Oui, la vie vaut la peine d'être vécue






I tak warto żyć

Nikt nikogo nie broni
nikogo nie karze
wszystko można zastąpić
czego nie można powtarzać
powietrze które nas dzieli
płytkiego oddechu nadziei
lęku przed sobą i jeszcze
siebie samego i wreszcie

całej serii pomyłek
jeśli jesteś kim dotąd nie byłeś
teraz nie musisz tłumaczyć
czego nie myślisz można zobaczyć

i tak warto żyć

nikt nikogo nie karze
nikogo nie broni
zanim cokolwiek się zdarzy
wszystko można zapomnieć
wolność co niepokoi
podstęp którego nikt się nie boi
wiarę która przenika
miłość której każdy dotyka

całą serię pomyłek
jeśli jesteś kim dotąd nie byłeś
teraz nie musisz tłumaczyć
czego nie myślisz można zobaczyć

i tak warto żyć

nikt nikogo broni
nikogo nie karze
wszystko można zastąpić
czego nie można powtarzać
powietrza które nas dzieli
płytkiego oddechu braku nadziei
wiary w siebie i jeszcze
siebie samego i jeszcze

całej serii pomyłek
jeśli jesteś kim dotąd nie byłeś
teraz możesz zobaczyć
a to co myślisz niewiele znaczy
i tak warto żyć





It’s worth to live anyway

No one defends nobody
No one punishes nobody
What cannot be repeated
Can be replaced
The air which divides us
The shallow breath of hope
The fear of yourself and
Yourself and finally

The whole series of mistakes
If you are someone, who you haven’t been till now
You don’t have to explain anymore
What you don’t think, can be seen

It’s worth to live anyway

No one punishes nobody
No one defends nobody
Before anything happens
Everything can be forgotten
The freedom which disturbs
The trap that no one is scared of
The faith that pierces
The love that everyone touches

The whole series of mistakes
If you are someone, who you haven’t been till now
You don’t have to explain anymore
What you don’t think, can be seen

It’s worth to live anyway

No one defends nobody
No one punishes nobody
Everything can be replaced
What cannot be repeated
The air which divides us
The shallow breath of lack of hope
The faith in yourself and
Yourself and finally

The whole series of mistakes
If you are someone, who you haven’t been till now
You can see it now
And what you think isn’t worth much

It’s worth to live anyway





Oui, la vie vaut la peine d'être vécue

Personne ne défend personne
Personne ne punit
Tout ce que nous ne pouvons pas répéter
Est remplaçable
L'air entre nous
Le faible soufle d'espoir
Aussi la peur de soi-même
Soi-même, et enfin,

Toutes les séries d'erreurs
Si tu es quelqu'un que tu n'as pas été
Alors, tu n'as à donner plus d'explications
Ce que tu ne penses pas, peut se voir

Oui, la vie vaut la peine d'être vécue

Personne ne punit
Personne ne défend personne
Avant que quelque chose n'arrive
Tout peut être oublié
La liberté qui dérange
Le piège qui ne fait peur à personne
La foi qui transperce
L'amour que tout le monde touche

Toutes les séries d'erreurs
Si tu es quelqu'un que tu n'as pas été
Alors, tu n'as à donner plus d'explications
Ce que tu ne penses pas, peut se voir

Oui, la vie vaut la peine d'être vécue

Personne ne défend personne
Personne ne punit
Tout ce que nous ne pouvons pas répéter
Est remplaçable
L'air entre nous
Le faible soufle d'absence d'espoir
La foi en soi-même
Soi-même, et enfin,

Toutes les séries d'erreurs
Si tu es quelqu'un que tu n'as pas été
Maintenant tu peux voir
Ce que tu penses ne vaut pas grand chose

Oui, la vie vaut la peine d'être vécue